Pewnego dnia obudziłam się z pomysłem na mały sklep internetowy. Nie pamiętam czy mi się to przyśniło, czy może dopiero wtedy to do mnie dotarło, ale tak! Chcę zajmować się modą. I to bardzo szeroko pojętą modą.
Od początku wiedziałam, że będzie bardzo trudno. Ta tematyka jest przecież jak wyciśnięta cytryna. Na szczęście, gdy tę cytrynę się przetnie nadal pozostaje w niej trochę soku.
Od początku wiedziałam, że będzie bardzo trudno. Ta tematyka jest przecież jak wyciśnięta cytryna. Na szczęście, gdy tę cytrynę się przetnie nadal pozostaje w niej trochę soku.
Na początku moja idea ograniczyła się do sklepu, później przy sklepie powstał blog.
Nie zamierzam być kolejną szafiarką, bo to naprawdę nie w moim stylu. Pragnę raczej pokazywać Wam to co sama lubię, nowe kolekcje, modowe DIY.
Sama często przerabiam ubrania, które potem trafiają do sklepu. Zdobywam je z outletów, od lokalnych projektantów. Od początku wiedziałam, że nie chcę ograniczać się tylko do jednego źródła.
Codziennie widzę coś nowego i to mnie inspiruje. Moja strona dopiero stawia pierwsze kroczki w internetowym świecie. Nie musi wcale mieć miliona odsłon dziennie.
Dla mnie ważne jest to, że każdego dnia mogę sprawdzić co tu się dzieje, motywuje mnie do napisania kolejnego artykułu, poskładania w spójną całość kolażu z miliona zapisanych na moim twardym dysku zdjęć.
Chcę, żeby moja marka kojarzyła się z pięknem, dobrym wykonaniem i najnowszymi trendami. Moimi odbiorcami może być każdy.
Radość pracy na własny rachunek to największa forma luksusu w życiu!
0 komentarze:
Prześlij komentarz